sobota, 2 grudnia 2017

2.12.2017

Ostatnie kilka dni wyglądało tak samo. Do wieczora jadłam mało, same owoce i warzywa, a po treningu napad. Czyli cofałam się znowu.

W piątek od rana miałam napady, łącznie trzy. Chyba nie powinnam od razu rzucać się na tak głęboką wodę. Dzisiaj już była lepiej. Na śniadanie dwie mandarynki, potem 3 kanapki i połowa makreli wędzonej, a na kolację 3 wafelki ryżowe.

Byłam blisko napadu, ale się opanowałam. Muszę w chwili słabości myśleć o tym, że jestem gruba i chcę schudnąć. Nie mogę też mieć wolnego czasu, bo gdy się nudzę idę do kuchni. A tam mam zakaz wstępu.

Chcę wytrwać i być piękna oraz chuda.

---

kcal:520
węglowodany:76g
tłuszcze: 16g
białko: 25g